Rusza! Cokolwiek można by powiedzieć o naszej rodzimej lidze, narzekać na jej poziom, wyzywać od siedlisk korupcji i piłkarzyn, to jednak jest to nasza, pokręcona, startująca dzisiaj ekstraklasa! Nie pamiętam, kiedy ostatnio była tak wyrównana - drugie i przedostatnie miejsce dzieli ledwie 10 punktów! Wiosna zapowiada się niezwykle ciekawie, przecież właściwie do walki o europejskie puchary może włączyć się jeszcze każda drużyna prócz ostatniej Cracovii. Dzisiaj o 20.00 właśnie Pasy podejmują trzecią Legię, a inna krakowska drużyna jedzie do Gdyni na spotkanie z tamtejszą Arką, rozpoczynając pierwszą kolejkę rundy rewanżowej. W takiej sytuacji zdecydowałem się pokusić o analizę, o co każda drużyna może powalczyć w tym sezonie, a także, którzy nowi zawodnicy mogą stać się naszymi rodzimymi gwiazdkami ligi.
1. Jagiellonia Białystok (30 pkt) - sensacyjny lider z Białegostoku wykorzystał słabszą dyspozycję faworytów i okupuje pierwszą lokatę. Odejście jednej z gwiazd podlaskiej drużyny, Kamila Grosickiego do Turcji może spowodować poważne zachwianie gry Jagi. Bez Grosika mistrzostwo może być trudne, ale mimo wszystko jest całkiem możliwe. Z pewnością kadra Jagi jest wystarczająco szeroka i mocna na kolejne namieszanie w lidze.
Gwiazda: Grzegorz Sandomierski
Warty uwagi transfer: Bartłomiej Grzelak
Mój typ: 1-3
2. Wisła Kraków (27 pkt) - krakowski klub ma na papierze ewidentnie najmocniejszą kadrę. Nazwiska robią wrażenie, jednak od pierwszego rzutu oka na kadrę kłuje liczba narodowości: Aż 15 różnych narodów będzie mieć swojego reprezentanta pod Wawelem tej wiosny! Ta istna wieża Babel wydaje się trudna do opanowania nawet dla tak inteligentnego trenera, jak Maaskant. Po odejściu Brożków i Pawełka brakuje także piłkarzy z długoletnim stażem w ekstraklasie.
Gwiazda: Patryk Małecki
Warty uwagi transfer: Maor Melikson
Mój typ: 1-3
3. Legia Warszawa (27 pkt) - chyba największy znak zapytania w obecnej ekstraklasie. Trudno prorokować o grze warszawskiej drużyny na wiosnę, jesień w ich wykonaniu była straszna stylowo, ale farciarska i skuteczna. Runda rewanżowa może dla zespołu Skorży zakończyć się trzęsieniem ziemi lub fetą na rynku, oba rozwiązania są równie prawdopodobne. Budowana nieco po omacku i w oparciu o obcokrajowców Legia z pewnością uciuła kilkanaście punktów, po prostu dla niektórych rywali sama nazwa jest wystarczającym powodem do przegrania meczu.
Gwiazda: Inaki Astiz
Warty uwagi transfer: Michal Hubnik
Mój typ: 4-6
4. Korona Kielce (25 pkt) - kolejne pozytywne zaskoczenie rundy jesiennej. Scyzoryki prowadzone przez bezkompromisowego trenera Sasala są niebywale skuteczne, co może wystarczyć na europuchary, szczególnie że to zespół z Kielc okazał się czarnym koniem okienka transferowego, sprowadzając Dawida Janczyka i Estończyka Sandera Puri.
Gwiazda: Andrzej Niedzielan
Warty uwagi transfer: Sander Puri
Mój typ: 1-3
5. GKS Bełchatów (23 pkt) - pewnego rodzaju następca Odry Wodzisław. Co okienko odchodzą czołowi zawodnicy, przychodzą słabsi, a drużyna wciąż zaskakuje, tym razem zajmując piąte miejsce, do tego pod wodzą niedoświadczonego szkoleniowca! Kolejne przewietrzenie szatni spowodować może problemy wiosną, jednak nie oszukujmy się - kadrowo GKS to zespół środka tabeli, a tak wysoko jest dzięki wyrównanej tabeli. Wiosną powinien wrócić, gdzie jego miejsce.
Gwiazda: Mateusz Cetnarski
Warty uwagi transfer: Szymon Sawala
Mój typ: 7-10
6. Lechia Gdańsk (23 pkt) - najbardziej ofensywnie i ładnie dla oka grająca drużyna ekstraklasy zimą osłabiła się dosyć znacząco, jednak nadal w niektórych spotkaniach może pokazać zęby i pokonać wyżej notowanego przeciwnika. Na dłuższą metę chyba wróci gdzieś w ligową szarzyznę. Jednak jest to drużyna budowana z głową i może już w przyszłym sezonie powalczyć o puchary.
Gwiazda: Abdou Traore
Warty uwagi transfer: Kamil Poźniak
Mój typ: 7-10
7. Górnik Zabrze (22 pkt) - najwyżej notowana śląska drużyna w tym sezonie, mocna kadrowo, choć ciągle grająca nieco poniżej możliwości. Jeżeli wystrzeli na wiosnę, może powalczyć o czołową szóstkę, gdyż jesienią brakowało przede wszystkim stabilności. Cieszy oko fakt, że w drużynie gra tylko dwóch obcokrajowców, polityka zabrzan jest nakierowana bowiem na budowanie ekipy opartej na Ślązakach.
Gwiazda: Grzegorz Bonin
Warty uwagi transfer: Robert Jeż
Mój typ: 7-10
8. Polonia Warszawa (20 pkt) - polski Manchester City/Real Madryt (niepotrzebne skreślić). Wszechmocny prezes Wojciechowski powoli uczy się futbolowego biznesu, teraz już popełniając mniej błędów, kupuje lepszych jakościowo piłkarzy, choć jego podejście do piłki nożnej jest nadal zbyt krewkie. Na ławce trener-zagadka, na boisku gwiazdy zarabiające krocie, brak jakiejkolwiek długoterminowej strategii - czy to recepta na sukces?
Gwiazda: Adrian Mierzejewski
Warty uwagi transfer: Dmitrij Rekisz
Mój typ: 4-6
9. Śląsk Wrocław (20 pkt) - trener-nestor oraz przeciętni piłkarze. Średnie transfery, średnia gra jesienią i prawdopodobnie także średnia gra wiosną. Co tu dużo mówić, Śląsk to typowa drużyna środka tabeli. Powinna się utrzymać, ale nie powalczy o nic.
Gwiazda: Sebastian Mila
Warty uwagi transfer: Rok Elsner
Mój typ: 7-10
10. Zagłębie Lubin (19 pkt) - kolejny ligowy średniak, zaskakujący ogromnymi rozbieżnościami w podstawowej jedenastce (znakomite skrzydła, fatalny atak). Jesienią Zagłębie było piękne tylko w jednym aspekcie - bramkach Mateusza Bartczaka. Będzie walczyć o utrzymanie w lidze.
Gwiazda: Szymon Pawłowski
Warty uwagi transfer: Deniss Rakels
Mój typ: 11-14
11. Lech Poznań (19 pkt) - ewidentnie największe zaskoczenie rundy jesiennej. Słaba, czasem nawet tragiczna gra poznaniaków w lidze spowodowała przywitanie zimy nie tylko w nastroju radości z powodu gry w LE, ale także z nieco mimowolnym odruchem spoglądania się na transfery innych. Lech wiosną musi wygrać wszystko, żeby walczyć o puchary, co wydaje się rzeczą niemożliwą. Liga Europy 2011/12 bez Poznaniaków? Smutne, ale możliwe.
Gwiazda: Manuel Arboleda
Warty uwagi transfer: Vojo Ubiparip
Mój typ: 4-6
12. Widzew Łódź (18 pkt) - bezproblemowo wygrana walka na zapleczu ekstraklasy oraz walka o utrzymanie się w niej w następnym sezonie pokazuje, jak wielka jest różnica pomiędzy pierwszą a drugą klasą rozgrywkową. Widzew to kolejne zaskoczenie in minus, na papierze wydaje się niezły, ale czegoś wciąż brakuje. Może przydałby się łodzianom trener z doświadczeniem?
Gwiazda: Deivydas Sernas
Warty uwagi transfer: Riku Riski
Mój typ: 11-14
13. Polonia Bytom (17 pkt) - finansowo czerwona latarnia ekstraklasy. Ogromne zaległości przełożyły się jesienią na grę polonistów, jednak wiele wskazuje na to, że wiosną będzie jeszcze gorzej, drużyna bowiem poważnie się osłabiła. Debiutującego w męskiej piłce trenera Góralczyka czekał będzie heroiczny bój o utrzymanie.
Gwiazda: David Kobylik
Warty uwagi transfer: Przemysław Trytko
Mój typ: spadek z ligi
14. Ruch Chorzów (17 pkt) - kolejny klub z problemami finansowymi, których nie załatała nawet masowa sprzedaż zawodników po wyjątkowo udanym zeszłym sezonie. W tym od początku Ruch walczył o utrzymanie i wszystko wskazuje na to, że tak będzie aż do ostatniej kolejki, szczególnie, że zimą odbyła się w Chorzowie kolejna wyprzedaż.
Gwiazda: Wojciech Grzyb
Warty uwagi transfer: Marek Zieńczuk
Mój typ: 11-14
15. Arka Gdynia (17 pkt) - co roku walcząca o utrzymanie do samego końca i co roku skutecznie. Czy tak będzie również tym razem? Zima w Gdyni była dosyć spokojna i przebiegała raczej pod hasłem łatania składu i uzupełnień, niż wielkiego wietrzenia. Stabilizacja, spokój i solidność powinny zapewnić jej miejsce wśród najlepszych polskich drużyn również na następny rok.
Gwiazda: Marciano Bruma
Warty uwagi transfer: Marcelo Moretto
16. Cracovia (8 pkt) - Dziesięć - liczba zawodników, którzy przybyli do Krakowa tego okienka. Dziewięć - liczba punktów, które Cracovia traci do bezpiecznego miejsca w lidze. Osiem - liczba zdobytych punktów. Mercato w wykonaniu ostatniej drużyny w lidze było najbardziej pracowite spośród wszystkich klubów ekstraklasy. Czy to wystarczy do utrzymania? Rewolucje w składzie Górnika (2008/09) i Odry (2009/10) nie dały oczekiwanego efektu - strata z jesieni była zbyt duża. Strata Cracovii w tym sezonie jest jeszcze większa.
Gwiazda: Alexandru Suworow
Warty uwagi transfer: Piotr Giza
Mój typ: spadek z ligi
Liga na wiosnę zapowiada się strasznie ciekawa. Wyrównana stawka daje ogromne pole do popisu każdej drużynie. Właściwie wiadomo jest jeszcze mniej niż przed startem ligi. Ekstraklasa potrafiła już wielokrotnie zaskakiwać. Oby zaskoczyła raz jeszcze.
piątek, 25 lutego 2011
czwartek, 24 lutego 2011
Lech, Lech, Lech...
Dzisiaj na malowniczym Estadio Municipal w Bradze rozegra się rewanżowy mecz o wejście do najlepszej szesnastki Ligi Europejskiej. Lech po spotkaniu w Poznaniu jest w o wiele lepszej sytuacji - bramka Rudnevsa z 72 minuty może okazać się bezcenna, kiedy tylko w Mieście Biskupów rozpocznie się strzelanina. Czy jednak aby na pewno ofensywnie grający Kanonierzy zdołają wbić więcej niż jedną bramkę Poznaniakom? Wątpliwe - taktyka Bakero na pewno będzie na wskroś defensywna, nudna, bez polotu, "nie do oglądania", ale może po raz kolejny okazać się skuteczna. A jeśli tak będzie, Lech stanie się pierwszą od niebywale zamierzchłych czasów polską drużyną, która wiosną zagra w dwóch rundach europejskich pucharów. (nie udało się to nawet za rządów kasperczakowskiej Wisły!).
Osobiście uważam, że Lech Poznań absolutnie nie zasłużył na tak długą grę nie tylko w LE, ale nawet w pucharach w ogóle. "Marsz na szczyt" poznaniaków absolutnie nie umywa się do popisów wspomnianych Krakusów czy rok później Groclinu. Brakuje polotu, brakuje ewidentnych zwycięstw nad "wielkimi potęgami". Zamiast tego mieliśmy chóralne krzyki komentatorów rozpływających się nad Lechem, Mańka Arboledę, Dimę Injaca i innych bohaterów spotkań fazy grupowej.
DLACZEGO DZISIAJ BĘDĘ KIBICOWAŁ BRADZE?
1. Fart. Niesamowity fart, jaki towarzyszył lechitom od samego początku rozgrywek w Europie (karne z Kotorowskim w roli głównej), później kontynuowany przez bramkę Rudnevsa w meczu z Juventusem (ostatnia akcja i strzał życia Rudnevsa), mecz z City (najzagorzalszy kibic Lecha nie powie chyba, że druga bramka dla poznaniaków to geniusz Arboledy, a nie błąd Boyaty i niesamowity pokład szczęścia), czy wreszcie rewanż na śniegu z Juventusem w Poznaniu. Każdy fart kiedyś się kończy, a wmawianie, że to wola walki i ambicja lechitów zaniosły ich tak daleko, to zwykłe lanie wody. Nie zasługiwali nawet na trzecią rundę eliminacji do Ligi Mistrzów, jak mieliby zasługiwać na 1/8 LE?
2. Poziom polskiej piłki. Jest jak koń - jaki, każdy widzi. Ewentualne zwycięstwo Lecha spowodowałoby poważne zachwianie równowagi w postrzeganiu piłki nożnej nad Wisłą - przecież wygraliśmy z wicemistrzem Portugalii, ograliśmy "WIELKI" Juventus oraz "BOGATE" City i Salzburg, jak w takim razie poziom polskiej piłki mógłby być słaby? Powstają piękne stadiony, afera korupcyjna już za nami, czas na Lecha, czas na zwycięstwa! Zaraz, zaraz. A co prócz tego? Przecież możliwe jest, że drużyna z Poznania w przyszłym roku w ogóle nie zakwalifikuje się do europejskich pucharów. I znów popadniemy w szarość odpadania w sierpniu z przeciętniakami z Czarnogóry lub Kazachstanu? Lech może być precedensem w grze naszych klubów w przyszłości, ale może także paskudnie zaćmić obraz kopanej w Polsce. "Przecież graliśmy w 1/8 Ligi Europy, jak nasza piłka może być słaba?" - usłyszymy pewnie na kolejnych debatach nad poprawą polskiej piłki. Nie poprawimy szkolenia młodzieży ani bazy treningowej dzięki zwycięstwom Lecha.
3. Nuda Bakero. Kiedy trener ten pojawił się w warszawskiej Polonii, wszyscy rozpływają się w pochwałach nad byłą gwiazdą Barcy. Mamy w Polsce straszny zwyczaj robienia pół-bogów z ludzi, którzy zetknęli się kiedyś z wielką piłką. Tak było z Beenhakkerem, tak dobierano "ekspertów" to rozmaitych przedmeczowych analiz w telewizyjnych studiach, tak jest i teraz. A jak pokazują wyniki, Jose Mari trenerem jest nie dość że przeciętnym, to do tego styl przez niego preferowany jest ultradefensywny. Włoskie drużyny potrafiły z defensywnej gry stworzyć rodzaj sztuki, zaś dzisiejszy Lech to tylko przesuwanie, bronienie, wybijanie, "a może piłka przejdzie do Rudnevsa". Pamiętając o tym, jak grała ta drużyna za czasów Smudy, nóż otwiera się w kieszeni. Hiszpan preferujący defensywę - coś w tym nienaturalnego. Styl Bakero to morderstwo piłki nożnej.
4. Liga. W Europie powszechnie znane jest zjawisko "kaca pucharowego", polegające na słabym wyniku drużyny grającej w środku tygodnia w europucharach. Ligową postawę Lecha śmiało określić można jako "kac gigant". Przecież jedenaste miejsce i tyleż punktów straty do prowadzącej Jagiellonii to jakiś absurd. W lidze i pucharach grają ci sami zawodnicy, dlaczego więc w lidze idzie tak źle, a w pucharach tak dobrze? Czy to tylko kwestia motywacji? Jeżeli tak, gdzie tu profesjonalizm lechitów? Czy piłkarz nie wychodzi za każdym razem na boisko, żeby zwyciężyć? O co tu, do cholery, chodzi?
Lech właściwie ma iluzoryczne szanse nawet na dostanie się do Ligi Europy. Nie wyglądają na "Rycerzy Wiosny", a wyrównana ekstraklasa w tym sezonie będzie stanowić dla nich ogromne wyzwanie. Na niepotrzebnym spinaniu się na Juventus czy City przede wszystkim ucierpieć może klubowa kasa, każdy punkt stracony jesienią może się odbić nie tylko wiosenną czkawką, ale też przynajmniej roczną absencją w pucharach. A pewnym jest przecież, że straty z tytułu braku gry w Europie będą ogromne. W takim wypadku pozostać może tylko sprzedaż najlepszych zawodników (w ostatnim sezonie podobnym przypadkiem było francuskie Bordeaux). Puchary to nie tylko ogromna szansa, mogą być także pierwszym objawem upadku klubu.
5. Koniec peanów. Kiedy wreszcie Lech odpadnie z Ligi Europy, skończą się pochwały nad WIELKIM POZNAŃSKIM KLUBEM. Nie będzie już zachwytów nad Artjomsem i jego kolegami z zespołu, przez media w kraju wyniesionymi do rangi królów futbolu - przecież wyeliminowali znajdujący się w permanentnym kryzysie Juventus, którego gwiazdą nadal pozostaje 36-latek, pokonali trzykrotnie najlepszego bramkarza Premiership, Shaya Givena (dostał tę nagrodę w 2002 i 2006). Nie przeceniajmy tych zwycięstw. Były zaskakujące, ale też szczęśliwe. Zawodnicy Lecha to nadal niższa półka europejska i żadne felietony w sportowych magazynach ani okrzyki pary polsatowskich komentatorów tego nie zmienią.
Mam także nadzieję, że ewentualna porażka ochłodzi trochę głowy zwolenników Arboledy w kadrze Polski. Czy naprawdę jest on niezbędnym zawodnikiem w obecnej sytuacji kadrowej? Naprawdę może być lepszy od perspektywicznych Glika czy Sadloka lub solidnego Głowackiego?
6. Serce. Pomijając już, w jakich stało się to okolicznościach, to przecież Lech wyeliminował "mój" Juventus. Liczę więc, że portugalsko-brazylijska Braga ukoi moje zranione serce ;-)
Osobiście uważam, że Lech Poznań absolutnie nie zasłużył na tak długą grę nie tylko w LE, ale nawet w pucharach w ogóle. "Marsz na szczyt" poznaniaków absolutnie nie umywa się do popisów wspomnianych Krakusów czy rok później Groclinu. Brakuje polotu, brakuje ewidentnych zwycięstw nad "wielkimi potęgami". Zamiast tego mieliśmy chóralne krzyki komentatorów rozpływających się nad Lechem, Mańka Arboledę, Dimę Injaca i innych bohaterów spotkań fazy grupowej.
DLACZEGO DZISIAJ BĘDĘ KIBICOWAŁ BRADZE?
1. Fart. Niesamowity fart, jaki towarzyszył lechitom od samego początku rozgrywek w Europie (karne z Kotorowskim w roli głównej), później kontynuowany przez bramkę Rudnevsa w meczu z Juventusem (ostatnia akcja i strzał życia Rudnevsa), mecz z City (najzagorzalszy kibic Lecha nie powie chyba, że druga bramka dla poznaniaków to geniusz Arboledy, a nie błąd Boyaty i niesamowity pokład szczęścia), czy wreszcie rewanż na śniegu z Juventusem w Poznaniu. Każdy fart kiedyś się kończy, a wmawianie, że to wola walki i ambicja lechitów zaniosły ich tak daleko, to zwykłe lanie wody. Nie zasługiwali nawet na trzecią rundę eliminacji do Ligi Mistrzów, jak mieliby zasługiwać na 1/8 LE?
2. Poziom polskiej piłki. Jest jak koń - jaki, każdy widzi. Ewentualne zwycięstwo Lecha spowodowałoby poważne zachwianie równowagi w postrzeganiu piłki nożnej nad Wisłą - przecież wygraliśmy z wicemistrzem Portugalii, ograliśmy "WIELKI" Juventus oraz "BOGATE" City i Salzburg, jak w takim razie poziom polskiej piłki mógłby być słaby? Powstają piękne stadiony, afera korupcyjna już za nami, czas na Lecha, czas na zwycięstwa! Zaraz, zaraz. A co prócz tego? Przecież możliwe jest, że drużyna z Poznania w przyszłym roku w ogóle nie zakwalifikuje się do europejskich pucharów. I znów popadniemy w szarość odpadania w sierpniu z przeciętniakami z Czarnogóry lub Kazachstanu? Lech może być precedensem w grze naszych klubów w przyszłości, ale może także paskudnie zaćmić obraz kopanej w Polsce. "Przecież graliśmy w 1/8 Ligi Europy, jak nasza piłka może być słaba?" - usłyszymy pewnie na kolejnych debatach nad poprawą polskiej piłki. Nie poprawimy szkolenia młodzieży ani bazy treningowej dzięki zwycięstwom Lecha.
3. Nuda Bakero. Kiedy trener ten pojawił się w warszawskiej Polonii, wszyscy rozpływają się w pochwałach nad byłą gwiazdą Barcy. Mamy w Polsce straszny zwyczaj robienia pół-bogów z ludzi, którzy zetknęli się kiedyś z wielką piłką. Tak było z Beenhakkerem, tak dobierano "ekspertów" to rozmaitych przedmeczowych analiz w telewizyjnych studiach, tak jest i teraz. A jak pokazują wyniki, Jose Mari trenerem jest nie dość że przeciętnym, to do tego styl przez niego preferowany jest ultradefensywny. Włoskie drużyny potrafiły z defensywnej gry stworzyć rodzaj sztuki, zaś dzisiejszy Lech to tylko przesuwanie, bronienie, wybijanie, "a może piłka przejdzie do Rudnevsa". Pamiętając o tym, jak grała ta drużyna za czasów Smudy, nóż otwiera się w kieszeni. Hiszpan preferujący defensywę - coś w tym nienaturalnego. Styl Bakero to morderstwo piłki nożnej.
4. Liga. W Europie powszechnie znane jest zjawisko "kaca pucharowego", polegające na słabym wyniku drużyny grającej w środku tygodnia w europucharach. Ligową postawę Lecha śmiało określić można jako "kac gigant". Przecież jedenaste miejsce i tyleż punktów straty do prowadzącej Jagiellonii to jakiś absurd. W lidze i pucharach grają ci sami zawodnicy, dlaczego więc w lidze idzie tak źle, a w pucharach tak dobrze? Czy to tylko kwestia motywacji? Jeżeli tak, gdzie tu profesjonalizm lechitów? Czy piłkarz nie wychodzi za każdym razem na boisko, żeby zwyciężyć? O co tu, do cholery, chodzi?
Lech właściwie ma iluzoryczne szanse nawet na dostanie się do Ligi Europy. Nie wyglądają na "Rycerzy Wiosny", a wyrównana ekstraklasa w tym sezonie będzie stanowić dla nich ogromne wyzwanie. Na niepotrzebnym spinaniu się na Juventus czy City przede wszystkim ucierpieć może klubowa kasa, każdy punkt stracony jesienią może się odbić nie tylko wiosenną czkawką, ale też przynajmniej roczną absencją w pucharach. A pewnym jest przecież, że straty z tytułu braku gry w Europie będą ogromne. W takim wypadku pozostać może tylko sprzedaż najlepszych zawodników (w ostatnim sezonie podobnym przypadkiem było francuskie Bordeaux). Puchary to nie tylko ogromna szansa, mogą być także pierwszym objawem upadku klubu.
5. Koniec peanów. Kiedy wreszcie Lech odpadnie z Ligi Europy, skończą się pochwały nad WIELKIM POZNAŃSKIM KLUBEM. Nie będzie już zachwytów nad Artjomsem i jego kolegami z zespołu, przez media w kraju wyniesionymi do rangi królów futbolu - przecież wyeliminowali znajdujący się w permanentnym kryzysie Juventus, którego gwiazdą nadal pozostaje 36-latek, pokonali trzykrotnie najlepszego bramkarza Premiership, Shaya Givena (dostał tę nagrodę w 2002 i 2006). Nie przeceniajmy tych zwycięstw. Były zaskakujące, ale też szczęśliwe. Zawodnicy Lecha to nadal niższa półka europejska i żadne felietony w sportowych magazynach ani okrzyki pary polsatowskich komentatorów tego nie zmienią.
Mam także nadzieję, że ewentualna porażka ochłodzi trochę głowy zwolenników Arboledy w kadrze Polski. Czy naprawdę jest on niezbędnym zawodnikiem w obecnej sytuacji kadrowej? Naprawdę może być lepszy od perspektywicznych Glika czy Sadloka lub solidnego Głowackiego?
6. Serce. Pomijając już, w jakich stało się to okolicznościach, to przecież Lech wyeliminował "mój" Juventus. Liczę więc, że portugalsko-brazylijska Braga ukoi moje zranione serce ;-)
Początek
To moje pierwsze podejście do blogowania, ale wbrew pozorom nie zdecydowałem się zacząć pisać zainspirowany prezesem czołowej polskiej partii ;-)
Postaram się na bieżąco komentować tu wydarzenia światowej piłki, zgodnie z nazwą ze szczególnym uwzględnieniem piłki włoskiej. Obawiam się jednak, że oczekujący analizy porównawczej pressingu w drugiej linii Bologny i Sieny mogą się ciężko zawieść - najważniejszy dla mnie w danym tygodniu po prostu będzie ten mecz, który zobaczę, a przecież niektóre mecze Lega Calcio dla zwykłego śmiertelnika są męką, katorgą i środkiem nasennym. Tak więc... życzcie powodzenia! :-)
Postaram się na bieżąco komentować tu wydarzenia światowej piłki, zgodnie z nazwą ze szczególnym uwzględnieniem piłki włoskiej. Obawiam się jednak, że oczekujący analizy porównawczej pressingu w drugiej linii Bologny i Sieny mogą się ciężko zawieść - najważniejszy dla mnie w danym tygodniu po prostu będzie ten mecz, który zobaczę, a przecież niektóre mecze Lega Calcio dla zwykłego śmiertelnika są męką, katorgą i środkiem nasennym. Tak więc... życzcie powodzenia! :-)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)